piątek, 29 listopada 2013

Wybaczcie mi! Please! ;c

Sroki, chociaż wiem, że nikogo tam nie ma... Tam, po drugiej stronie ekranu.
Pieprzone życie.
Prawda jest taka, że nie napiszę czternastego rozdziału na sobotę, bo nie mam weny. ;c
No sorry...
Samo życie... Nic więcej.
Mam nadzieję, że nikt nie jest zły i doczekacie się rozdziału. 
Bay... 

czwartek, 28 listopada 2013

I'm sorry... ;c

Wybaczcie kochani...
Miałam dzisiaj opublikować rozdział, ale niestety... 
Ostatni rozdział pojawi się w sobotę albo niedzielę, a epilog? Jeszcze pomyślę. Na pewno w przyszłym tygodniu. 
Pa, pa! c:

piątek, 22 listopada 2013

Next... -.-

No cześć Kociaki...
Chciałam Was poinformować, że czternasty rozdział pojawi się w czwartek i ani chwili później, natomiast w sobotę już epilog! =3
Mam nadzieję, że będzie Wam się miło czytało ten ostatni rozdział.

Bay! =3

środa, 20 listopada 2013

Rozdział I3 [NOTKA POD POSTEM!]

<21 stycznia 2013 rok>
Stylowo na co dzień =3/ by Angel ♥♥Dziś rano było bardzo ponuro. Śnieg padał całą noc, więc było go na ulicach bardzo dużo. Wstałam z mojego łóżka i pogrzebałam w szafie. Znalazłam ładne spodnie z motywem flagi USA i śliczną koszulkę Galaxy. Do tego zegarek z wąsami i napisem "bonjour".
Zeszłam na dół i weszłam do kuchni. Otworzyłam lodówkę i stałam bezczynnie. Nie miałam zamiaru nic jeść. Nie mogłam.
-Ale jestem głodna...- powiedziałam.
-To coś zjedz.- powiedział Harry, który właśnie wszedł do kuchni.
-Nie mogę... zupełnie nie mam apetytu.- zmartwiłam się. -To jakaś choroba?!- przestraszyłam się.
-Tak... choroba zwana miłością.- zaśmiał się loczek. Zrobiłam naburmuszoną minę i wyszłam. Usiadłam na fotelu. Tuż obok, na kanapie siedział Niall.
-Gh...- znów miałam motylki w brzuchu.
-Co jest?- spytał.
-Ciągle mam motylki w brzuchu? Co to może znaczyć?
-Egh... że się zakochałaś.- zaśmiał się i przyjaźnie wyciągnął ramię. Przeskoczyłam przez oparcie kanapy i usiadłam obok niego. Położył rękę na moim ramieniu, a ja tylko się do niego przytuliłam.
Czułam się tak inaczej. Całkiem inaczej niż zwykle. Chciałam pozostać tak na zawsze. Czułam się bardzo bezpiecznie i całkiem inaczej niż przy np. Harrym. Teraz mogłam po prostu odetchnąć i odciąć się od wszystkich moim problemów. Zamknęłam oczy.
-To takie dziwne uczucie...- powiedziałam. Nie otworzyłam oczu.
-Jakie?- spytał blondyn.
-Nie wiem... po prostu jest to dziwne i nawet nie wiem jak to nazwać.- odpowiedziałam uśmiechając się. On już nic nie powiedział. Nie wiem czy się jąkał, czy po prostu nie chciał nic mówić. Ja też już się nie odzywałam. Leżałam nic nie mówiąc. Słyszałam jedynie mój oddech. Niall chyba pomyślał, że zasnęłam, bo gdy ktoś podszedł powiedział
-Ciii!- a ten KTOŚ usiadł na kanapie. Czułam jak czyjeś ręce bawią się moimi włosami.
-Sprawia ci to przyjemność?- usłyszałam pytający głos Harry'ego.
-Ale co?- zdziwił się irlandczyk.
-Bawienie się jej włosami... jakbyś nie miał nic innego do roboty.- powiedział brunet.
-Ehh... daj spokój. Wiesz, że lubię.- odpowiedział z westchnieniem. Przez chwilę obaj się nie odzywali.
-Jest taka słodka gdy śpi...- usłyszałam głos Nialla.
-Podoba ci się?
-Nie! No coś ty... może.... bardzo możliwe.- wymamrotał.
-Haha! Wiedziałem!- ucieszył się Harry.
-Ale nie mów jej tego... dobrze?- powiedział błagalnie irlandczyk. Leciutko, niezauważalnie się uśmiechnęłam. Oni chyba tego nie zauważyli, mam tak małą nadzieję.
***
Gdy otworzyłam oczy leżałam na kanapie, sama. Szczerze mówiąc to, gdy otwierałam oczy miałam nadzieję, że zobaczę przytulającego mnie irlandczyka, ale jednak tak się nie stało.
Powoli mijał dzień, a ja tylko siedziałam na kanapie i oglądałam telewizję. Co jakiś czas spoglądałam za siebie upewniając się czy czasami ktoś nie idzie. 
***
Nadeszła noc. Umyłam się, wskoczyłam w piżamkę i powędrowałam do łóżka. Usłyszałam straszny hałas za oknem. Postanowiłam to sprawdzić.
-Wow... już dawno nie było takiej zawiei!- powiedziałam sama do siebie. Bezczynnie wpatrywałam się za okno. Obserwowałam każdy spadający płatek śniegu. Szum na dworze stawał się coraz głośniejszy, a spadających płatków śniegu gwałtownie przybyło... mój słaby punkt - zawiej śnieżna. Strasznie boję się tego zjawiska pogodowego. Przed oczami miałam miliony płatków śniegu.
Hałas za oknem był okropny. Myślałam, że zaraz zemdleję. Bałam się, strasznie. Nie tak bardzo jak gdy upadłam na Nialla i w ogóle, gdy był ten cały wypadek. Jednak strach jest taki sam.
-Może... nie. Jestem głupia... ale może..? Spróbuję.- powiedziałam sama do siebie i wzięłam głęboki wdech. Wyszłam z pokoju i skierowałam się do pokoju blondyna. Zapukałam, lekko uchyliłam drzwi. Spojrzałam na irlandczyka leżącego w łóżku, na brzuchu.
-Śpisz?- zapytał cicho, wchodząc do pomieszczenia.
-Nie... tak sobie tylko wącham poduszkę.- zirytował się. Lekko się uśmiechnęłam i podeszłam do niego. Usiadł, a ja oparłam się o ścianę.
-Mogę spać z tobą..?- zapytałam nieśmiało. -Potwornie boję się burzy śnieżnych.- dodałam pospiesznie. Chłopak uśmiechnął się przyjaźnie wyciągając do mnie obie ręce.
Usiadłam obok niego na łóżku i mocno się przytuliłam. Już po chwili leżałam obok niego w łóżku. Wgapiona w sufit słuchałam dźwięków dobiegających z zewnątrz. Przekręciłam się na drugi bok i przytuliłam do irlandczyka.
-Kocham cię...- wyznałam niesmiało.
-Miło mi. Zaraz... co!?- wykrzyknął. Wyglądał jakby zobaczył ducha. Podniósł się do pozycji siedzącej i w milczeniu patrzył na mnie.
-To żart tak?- spytał po chwili.
-A czy wyglądam jakbym żartowała?- uświadomiłam mu. Już po chwili mono przytulał mnie do siebie jakbyśmy wiedzieli się ostatni raz.
-Ja też cię kocham.- wykrztusił w końcu blondyn. Potem położyliśmy się spać. W końcu udało mi się to powiedzieć... jestem mistrzem!

************************************************************
Hej.... -.- Sorki, że musieliście tak długo czekać na rozdział, ale siedziałam zabunkrowana w szafie. Tak, to dziwne, ale po prostu wena i pomysły na inne opowiadania próbowały mnie zabić, więc nie mogłam wychodzić. Nadal próbują, ale gdy nie patrzały szybko wzięłam do szafy laptopa. No i teraz tak tu siedzę. -.- Jestem ciekawa co zrobię kiedy bateria się wyładuje. O.o
No... w każdym razie mam nadzieję, że rozdział się podoba. Musi, bo długo nad nim pracowała. -.-'


niedziela, 17 listopada 2013

Libster Blog Award!

Nie no... nie wierzę to co piszę.Serdecznie dziękuję mojemu kociakowi - Szaki. To ona mnie nominowała. Dziękuję tobie słonko, tak, tak- Na zawsze, o Tobie mówię. Dziękuję wszystkim, którzy mnie czytają i nie są obserwatorami. =3
No dobrze... zgodnie z tradycją -

Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę”. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie  obserwatorów więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.

A pytanka od Szakusi brzmią tak :

1. Ile jesteś directionerką?

Gh... już ponad 4 miesiące. Mało, ale jakoś zleci... =3
2. Co podkusiło cię do napisania bloga?


Nie wiem... nagle dopadła mnie wena i po prostu bałam się, że jak nie napiszę to mnie zadźga nożem. -.-
3. Lubisz cebulę? {przepraszam xD}


Nie... O.o
4. Do szkoły: torba, plecak czy listonoszka?


Grh... trudny wybór. Wybieram listonoszkę. =3
5. Co sądzisz o hejterach?

Typowy hejter...

Właśnie to o nich sądzę. -.-'
6. Skąd "bierzesz" wenę na opowiadania?


Ym... zazwyczaj pod prysznicem lub w nocy, kiedy jeszcze nie zasnę. =3
7. O czym był twój pierwszy blog?


O dziewczynie Alex, która miała okropnego ojca, musiała mieszkać z 1D... egh... (BLOG), yes, fabułka też tam jest =3
8. Jaki masz stosunek do bi i homo?


To ludzie, tacy sami jak inni, tylko z innymi "upodobaniami"
9. Masz rodzeństwo?


Yes... starszą siostrę x| 
10. Najbardziej znienawidzona rzecz?


Pomidory! 
11. Jeżeli wiesz, że pierwiastek ze stu to dwa, a osiem do kwadratu to trzy. To czy wysuwa się tutaj wniosek, że nie mam pomysłu na jedenaste pytanie?

Tak xD

A blogi, które nominuję to :

Wera Tomlinson (BLOG)
Jessica (BLOG)

piątek, 15 listopada 2013

Wiadomość

Hej kochani!...
Mam ważną wiadomość. :c Do tych, którzy czytają tego bloga... mam nadzieję, że ktoś tam jest. ;c
Jeden komentarz... daje mi to do zrozumienia, że ten blog jest fatalny. ;c
W każdym razie... 13 rozdział pojawi się dopiero w przyszły wtorek. Mam nadzieję, że Ci którzy to czytają będą czekać cierpliwie... moment, no tak, nikt tego nie czyta. ;c

Bay! ♥♥

czwartek, 7 listopada 2013

Rozdział I2

<19 stycznia 2013 rok>
Gdy następnego dnia obudziłam się rano, czułam, że moja głowa jest męczona przez jakieś sto różnych rzeczy. Myślałam o wszystkim... nie, ja myślałam o NIM.
I ♥ MY WORLD / by Angel ♥♥Wstałam z łóżka i poszperałam w szafie szukając jakichś spodni i koszulki. Wyciągnęłam wielki, niebieski karton, w którym było to czego potrzebowałam.
Założyłam czarno-białe spodnie w kratkę, conversy z flagą Wielkiej Brytanii i szarą koszulkę z flagą USA.
Zeszłam na parter i skierowałam się prosto do kuchni. Zjadłam kanapki i poszłam do salonu. Usiadłam na kanapie pomiędzy Louisem i Niallem. Obok siedział Harry, a na fotelu Zayn. Liama nie było, ale mnie to w tym momencie najmniej obchodziło.
-"Chętnie bym się do któregoś z nich przytuliła..."- pomyślałam. Chciałam to zrobić, ale w ostatniej chwili się powstrzymałam. Położyłam głowę na ramieniu Nialla. Przeszły mnie dreszcze, a mój brzuch o mało co nie eksplodował od nagłego przypływu motylków.
-"Dlaczego tak się dzieje..?"- zastanawiałam się. Musiałam porządnie odpocząć, bo te małe gówniarze rozsadzały moje wnętrzności. Wstałam z kanapy i poszłam pod schody.
-Zauważyłeś, że Sara inaczej się zachowuje?- usłyszałam cichy głos Louisa.
-Nie, czemu?- zapytał Niall również szeptem.
-No... nie widzisz jak się wzdryga i w ogóle... jest inna niż wcześniej.- wytłumaczył Lou.
-Ja tam tego wcale nie zauważyłem.- wtrącił się Harry. Nie zdawali sobie sprawy z tego, że ja to wszystko słyszę i tylko czekam aż powiedzą coś konkretnego.
-Harry... chodź, pomożesz mi.- powiedziałam i podeszłam do niego. Złapałam jego rękę i pociągnęłam na piętro, do mojego pokoju.
-Co jest?- zapytał gdy już weszliśmy do pokoju.
-A jak myślisz..? Ja tak nie mogę! Za każdym razem gdy jestem przy nim mam motylki w brzuchu i dreszcze!- wykrzyknęłam i zaniosłam się płaczem.
-Nie martw się... tak jest zawsze. Jak mu to powiesz, to już tak nie będzie.- uśmiechnął się. -Ale nie możesz dać po sobie znać, że on ci się podoba.- dodał po namyśle.
-Tak jak ty?- zapytałam.
-Co?
-No... Niall mi mówił, że ci się podobam.- zarumieniłam się.
-Egh... nie chciałem żeby to wyszło na jaw. No, ale skoro już wiesz...
-No chodź.- powiedziałam i rozłożyłam ręce. Harry przytulił się do mnie, a ja poczochrałam jego włosy.
-Będziesz moim Hazziątkiem.- zaśmiałam się.
-Nie...- wymamrotał.
-Nie zapominaj, że jestem o rok starsza.
-Ale... jesteś niższa.
-Mam to w nosie.- powiedziałam stanowczo i przytuliłam go mocniej niż zazwyczaj.
-Em... mogę ci coś wyznać?- zapytał.
-Jasne.- uśmiechnęłam się.
-Ja.. egh... ja jestem BI.- wykrztusił, a po jego policzkach spłynęły łzy.
-Gh... ja nawet nie wiem co to znaczy.- powiedziałam.
-Ym, to znaczy, że... że jestem i hetero, i homo jednocześnie.- odpowiedział ocierając łzy.
<20 stycznia 2012 rok>
-Wychodzimy na miasto!- wykrzyknął Harry i puścił do mnie oczko. Zrozumiałam o co chodzi. Chce dać mi szansę by wyznać Niallowi moje uczucia. Gdy będę z nim sama w domu, będzie o wiele łatwiej.
-A ja?- zapytał oburzony irlandczyk.
-Idziemy do kina i nie chcemy tracić kasy na dwadzieścia popcornów.- zaśmiał się Liam. Niall z oburzeniem usiadł na kanapie. Ja tylko z cierpliwością spoglądałam na wychodzącą trójkę chłopców. W końcu gdy wyszli usiadłam na kanapie obok blondyna.
-Eghem...- chrząknęłam odwracając wzrok.
-Czemu tak dziwnie się zachowujesz?- zapytał nagle irlandczyk.
-Co? Dziwnie? Nie...- wyjąkałam.
-No nie powiedziałbym... nie jesteś taka sama jak kiedyś.- powiedział.
-Em...
-Harry to teraz twój chłopak prawda?- spytał, a ja tylko popatrzałam na niego ze szczerym zdziwieniem.
-Nie! Skąd taki pomysł?
-No bo... ciągle chodzicie gdzieś sami na górę.
-Nie... po prostu mi pomagał.
-W czym?- dociekał blondyn.
-Egh... nie ważne.
-Aha...
-Będziesz szczęśliwy jeśli powiem, że mam słabość do blondynów?- zapytałam zirytowana.
-A tak jest?
-Nie wiem... dotychczas się was brzydziłam!
-No to nie.
-Przestań... a nawet gdybym chodziła z Harrym to co to takiego?- zdziwiłam się.
-Nic...- wymamrotał. W tym momencie chyba wiedziałam o co mu chodzi. Czy mi się tylko tak zdaję czy naprawdę się mu podobam? Wstałam z kanapy. Niall złapał mnie za rękę i pociągnął do siebie mówiąc
-Czekaj jeszcze chciałem ci coś powiedzieć!- a ja upadłam na jego kolana. Nasze twarze dzieliły chyba tylko ze dwa centymetry, a ja byłam wgapiona w jego błękitne oczy. Dopiero po chwili zauważyłam, że się zarumienił i ja prawdopodobnie też.
Po policzkach spłynęły mi łzy. Nie mogłam ich powstrzymać. Leciały bez zatrzymywania się i tylko po kolei kapały na moje spodnie.
-Dlaczego płaczesz?- zapytał zdziwiony blondyn.
-Ja... nie mogę ci powiedzieć.- odpowiedziałam. Przecież teraz nie powiem mu, że jest jedynym powodem dla którego jeszcze żyję! To by było głupie, a ta chwila... to była moja słabość. Właśnie takie chwile sprawiły, że nie mogłam się opanować...

wtorek, 5 listopada 2013

Rozdział II

<18 stycznia 2012 rok>
[...] Harry zszedł na dół i usiadł na kanapie, a ja poszłam do kuchni. Usiadłam na krzesełku przy ścianie i złapałam się za głowę nie zdając sobie sprawy z tego co wtedy powiedziałam.
-Dobrze, że nikt nie słyszał...- powiedziałam cichutko, piskliwym głosem. Po chwili wstałam i wyszłam. Pobiegłam prosto do swojego pokoju. Zamknęłam drzwi i upadłam na łóżko.
-Ehh... no i co teraz?- zmartwiłam się. Usłyszałam ciche pukanie do drzwi.
-Proszę!- powiedziałam dość głośnym głosem.
-Chcesz herbatę?- w drzwiach ukazała się postać Nialla. Nie mogłam nic odpowiedzieć. Czułam się jakby coś stanęło mi w gardle... jakbym się dusiła, ale tak nie było. Mogłabym w tym jednym momencie powiedzieć 50 000 rzeczy, ale nic nie mogłam zrobić.
-Nie.- odpowiedziałam w końcu zachrypniętym głosem. Poczułam to... motylki w brzuchu... nie... to były króliki... stada królików, które skaczą po moich wnętrznościach, bawiąc się w berka.
Złapałam się za brzuch i usiadłam po turecku.
Po jakimś czasie znudziło mi się siedzenie na górze i rozmyślanie, więc poszłam na dół do salonu. Na kanapie siedział Harry i Niall. Nie wiedziałam co mam zrobić.
-"Usiąść na kanapie pomiędzy nimi, czy obok na fotelu?"- zastanawiałam się. W końcu stwierdziłam, że wolę usiąść na moim wygodnym fotelu.
Fotel stał na prawo od kanapy, a po jej prawej stronie siedział Niall. Zaczęłam czuć się bardzo dziwnie. Motylki... moi prześladowcy! One były straszne, teraz już wiem co to oznacza... moment, skoro teraz już wiem co to oznacza... to znaczy, że go kocham!?
-"Nie... to się nie dzieje na prawdę! Nie zakochałam się... przecież to chłopak jest! Samo patrzenie na niego mnie brzydzi, a co dopiero chodzenie z nim! Nie! Ale jest taki... uroczy. OPANUJ SIĘ SARA!"- moja głowa mało co nie eksplodowała od tych wszystkich myśli.
Rozsądna JA powiedziałaby sobie stanowcze nie i przestała o nim myśleć, ale prawdziwa JA najchętniej by się do niego przytuliła i to teraz. Rozsądek czasami zawodzi, ale... serce nigdy. Gh... gdybym cały czas słuchała rozsądku tak jak to robiłam wcześniej nie zakochałabym się i by tego wszystkiego nigdy, przenigdy nie było! Jestem głupia...
-Harry...- odezwałam się nagle.
-Tak?- zapytał.
-Możesz mi pomóc?- spytałam nieśmiało.
-Jasne, a w czym.- uśmiechnął się wesoło.
-Gh... powiem ci w moim pokoju.- powiedziałam po czym złapałam go za rękę i pociągnęłam za sobą na piętro do mojego pokoju.
-O co chodzi?- zapytał gdy byliśmy już a miejscu.
-Egh... proszę pomóż mi! Nie wiem co robić, to mnie tak męczy i nigdy tego nie doznałam, a ty... podejrzewam, że jakoś będziesz mógł mi pomóc! Proszę...- zaniosłam się płaczem. Harry podszedł do mnie i przycisnął do siebie. Przytulanie... to coś co kocham, zwłaszcza gdy robi to chłopak.
-Powiedz spokojnie, o co chodzi?- powiedział spokojnym, kojącym głosem głaszcząc mnie po głowie.
-Ja... ja... ja się zakochałam!- wybuchłam płaczem i jeszcze mocniej wtuliłam się w tors Harry'ego.
-No i w czym problem?- zdziwił się.
-No bo... nic nie rozumiesz. Nigdy w życiu się nie zakochałam i... ja się boję chłopców.- wymamrotałam. Harry wyglądał na bardzo zdziwionego.
-Skoro się boisz to jakim cudem się teraz do mnie przytulasz?- zapytał.
-No... bo boję się tylko obcych chłopaków, a wy... do was już jestem przyzwyczajona.- wytłumaczyłam.
-Więc to znaczy, że... zakochałaś się w jednym z nas!?
-Tak...
-A zdradzisz kto miał takie szczęście..?- dociekał Harry.
-A nie powiesz mu?
-Obiecuję, że nie! Przysięgam na wszystko!- powiedział kładąc rękę na swojej klatce piersiowej. Lekko się uśmiechnęłam i usiadłam na łóżku.
-To Niall...- powiedziałam cicho nadal się uśmiechając. Harry stał na środku pokoju. Nie ruszał się. Stał tak z szeroko otwartymi oczami i ustami.
Ja tylko siedziałam na łóżku i lekko się uśmiechałam, a on wydawał się być nieobecny.
-Skończyłeś już?- zapytałam po chwili.
-Bardzo śmieszne.
-Dla mnie ani trochę, wiesz?
-Ale... na prawdę? No i co teraz zrobisz?- spytał.
-Właśnie po to tu jesteś. Pomóż mi. Nie mam pojęcia co trzeba robić w takiej sytuacji. Nigdy nie doznałam miłości... nawet nie wiem jak to się dzieje, że ludzie się zakochują. Wytłumacz mi to.- powiedziałam stanowczym głosem i spojrzałam na niego ukradkiem.
-Hm... no wiesz. To nie takie proste... to po prostu jest taki nagły stan, w którym nie możesz żyć bez tej jednej, jedynej osoby.- powiedział.
-Aha... no i jak mu to powiedzieć?- zapytałam.
-Ale co?
-No, że go kocham!- zdenerwowałam się.
-Ah, no tak... Wiesz, to nie jest takie proste...
-Nie mogę po prostu podejść i mu tego powiedzieć?- zdziwiłam się,
-A masz odwagę?
-Nie..
-No to nie! Musisz zebrać w sobie siły i po prostu u to powiedzieć... tylko, że nie wiem jak on na to zareaguje...- spuścił głowę i usiadł koło mnie.
-I to jest najgorsze... prawda?- zapytałam.
-Tak.
-No i co teraz?
-Trzeba czasu... poczekaj na odpowiedni moment. Jakiś cichy i spokojny, np. kiedy będziecie sami w domu.- wzruszył ramionami.
-Ale to może być nawet za miesiąc!
-Nie martw się o to... jakoś damy radę.- uśmiechnął się i objął mnie ramieniem.


niedziela, 3 listopada 2013

Rozdział I0

<18 stycznia 2012 rok>
 Gdy obudziłam się dzisiaj rano byłam bardzo zmęczona. Sama nie wiem dlaczego tak się stało. Przemyślałam co wczoraj mówili chłopcy.
Londyn...♥♥ / By Angel ♥♥-Może ten jeden raz ubiorę spodnie?- zapytałam cicho sama siebie. Podeszłam do szafy i wygrzebałam z kartonu, który tam stał ubrania, które mama kupiła mi gdy byłyśmy kiedyś na zakupach, a ona powiedziała, że może kiedyś będę chciała nosić spodnie i wybrała mi bardzo ładne ubrania.
Przyozdobiłam rękę jedną z bransoletek, które posiadałam i spięłam włosy w kok. Nałożyłam mascarę na rzęsy i błyszczyk na usta. Powoli i cichutko zeszłam na dół. Na kanapie siedział Louis.
-Co tu robisz tak wcześnie?- zapytał, a ja tylko w odpowiedzi wzruszyłam ramionami. Po chwili znów się odwrócił z nietypowym wyrazem twarzy. Był naprawdę zaskoczony.
-Masz spodnie!- wykrzyknął. Popatrzałam po całym pokoju i w końcu mój wzrok znów spoczął na nim. Milczałam przez dłuższą chwilę, a potem nie zwracając na niego uwagi weszłam do kuchni.
Otworzyłam lodówkę i wyciągnęłam jajka. Chciałam zrobić jajecznicę, ale tylko dla siebie, bo po pierwsze nie jestem służącą i po drugie nie wiem czy on już jadł czy nie.
Tak więc zrobiłam pyszną jajecznicę i zjadłam ją bez pośpiechu. Wyszłam z kuchni i usiadłam pod schodami, a mają głowę przeszywał okropny ból. Sama nie wiem czemu... po prostu boli, a jak boli to trzeba coś z tym zrobić. Mimo ogromnej potrzeby tabletek na ból głowy nadal siedziałam i patrzałam na moje kolorowe spodnie oraz śliczne conversy.
W końcu wstałam i weszłam szybko po schodach i zaszyłam się w ciemnym pokoju... tak, to mój pokój, który zazwyczaj był kolorowy i przytulny, ale nie dzisiaj. Ten dzień był jakiś inny... sama nie wiem czemu. Chciałam się odciąć od wszystkiego i mieć spokój.
-Auu!...- jęknęłam z bólu. Przez uchylone drzwi zobaczyłam jasne włosy irlandczyka, a potem już cała jego postać. Zbliżył się do mnie i usiadł obok. Już po chwili na jego twarzy zagościł promienny uśmiech, a ja dalej siedziałam cicho ze skrzywionymi ustami.
-Co jest?- zapytał i wyciągnął do mnie ręce. Przysunęłam się i mocno przytuliłam. Był ciepły, a jego bluza była bardzo miękka i przytulna.
-To takie przyjemne.- powiedziałam i wtuliłam się jeszcze bardziej. Nie widziałam wyrazu jego twarzy, ale domyślam się jaki on jest.
-Ale co?- zapytał.
-Przytulanie. Nigdy mnie... chłopak nie przytulał.- odpowiedziałam uśmiechając się lekko. W tym momencie przytulił mnie jeszcze mocniej.
-Na serio?- zdziwił się.
-Tak... a czy to dziwne?
-No... w sumie, to nie wiem.- wzruszył ramionami. Nie chciałam się od niego oderwać. Próbował oderwać się ode mnie, ale nie mógł... zbyt mocno go tuliłam.
-Czy... mogę już odejść?- zapytał ze śmiechem.
-Nie.- powiedziałam krótko i mocno się uśmiechnęłam. -Przytulanie jest moim narkotykiem.- powiedziałam. -Ty jesteś moim narkotykiem.- dodałam bardzo cichutko. On tego nie usłyszał i właśnie teraz tego żałuję. Tak strasznie żałuję!
-"Chłopcy są całkiem inni niż myślałam..."- przeszło przez moją głowę, a w brzuchu poczułam znów te motyle... chociaż tym razem to tak jakby króliki urządzały w moim brzuchu zawody na łaskotki. To było takie straszne... zwijałam się z tego bólu, ale nie dałam po sobie znać.
W końcu nadszedł moment gdy coś musiało przerwać tą piękną chwilę, w której mogłam całkowicie zapomnieć o moich problemach. Zadzwonił telefon.

-Słucham?- powiedziałam przykładając urządzenie do prawego ucha.
-Skarbie? Co tam u ciebie słychać?- usłyszałam jak zwykle wesoły głos mamy. 
-Dobrze...
-Chłopcy żyją?- zmartwiła się.
-Dość nietypowe pytanie, ale... tak.- powiedziałam i uśmiechnęłam się do siebie.
-No dobrze... no to pa pa, skarbie moje.
-Pa pa...- pożegnałam się z nią.

-Kto to?- zapytał Niall gdy odłożyłam telefon na miejsce.
-Mama... a któż inny to mógłby być?
-Nie wiem...- spuścił głowę. Wstał i wyszedł, a ja poszłam za nim. Skręcił w lewo i poszedł do swojego pokoju, za to ja pobiegłam na dół. Gdy zbiegłam po schodach na parter wpadłam na Harry'ego, a on cały się zarumienił i głupkowato uśmiechnął.
-Hej..- powiedział lekko skrępowany.
-Hej!- odpowiedziałam wesoło... i właśnie teraz czuję się inaczej. Zazwyczaj to ja mówiłam cicho i z krępacją. Coś tu jest nie tak, ale jeszcze nie wiem co...
Oboje poszliśmy w swoim kierunku. Ja pod schody, on na górę. Po jakimś czasie do salonu wszedł Niall. Usiadł na kanapie, a ja wstałam i podeszłam do niego.
-Niall..?
-Tak?- zapytał.
-Dlaczego Harry... on tak dziwnie się przy mnie zachowywał?
-To znaczy?
-Wydawał się taki skrępowany i się rumienił..- powiedziałam cicho.
-Em... wiesz.... wydaje mi się, że mu się podobasz.- uśmiechnął się blondyn. Nie zrozumiałam tego.. jak to mu się podobam? Co to niby znaczy?
-A co to znaczy?- zdziwiłam się i oparłam głowę na ramieniu irlandczyka. Zamyślił się.
-No wiesz... eh... ciężko to wytłumaczyć, ale dziwi mnie fakt, że nie wiesz co to znaczy.- skrzywił się. Udawałam, że tego nie słyszałam. To przecież nic takiego nie wiedzieć czegoś, prawda?
-Ale jak to jest kiedy się w kimś zakochuje?- zapytałam po dłuższej chwili całkowitego milczenia.
-Hm... no, przy tej wyjątkowej osobie czujesz się całkiem inaczej. Czujesz takie dziwne uczucie w brzuchu... takie, takie...
-Motylki?
-Tak! I chcesz być cały czas blisko tej osoby. Traktujesz ja całkiem inaczej niż pozostałe i... często mimo to wszystko nie masz odwagi jej to powiedzieć.- wytłumaczył.
-Więc po co kogoś kochać skoro i tak się mu tego nie powie?- zdziwiłam się.
-Dobre pytanie...- odpowiedział blondyn i wstał z kanapy. Odszedł, a ja pozostałam tu sama.
-Podsumowując... kiedy człowiek się zakocha czuje się tak, jak ja przy Niallu...- powiedziałam rumieniąc się.




czwartek, 31 października 2013

Rozdział 9

<17 stycznia 2012 rok>

by Angel ♥♥Gdy wstałam była już godzina 12:10. Nie zastanawiając się długo wygrzebałam z szafy jakieś ubrania i poszłam się ubrać.
Uczesałam włosy i zeszłam na dół do salonu. Chłopcy byli już po śniadaniu. Zjadłam grzanki i usiadłam pod schodami.
-Czemu nie nosisz spodni?- zapytał nagle Liam. Popatrzałam na niego zdziwiona.
-Em... no bo dziewczyny nie noszą spodni.- skrzywiłam się.
-Jak to nie noszą!? Przecież większość nosi spodnie...-powiedział lekko zirytowany.
-Na prawdę? Hm... może kiedyś.- wzruszyłam ramionami i powróciłam do moich marzeń.
Louis poszedł do kuchni, ale zaraz wrócił.
-Nie ma nic w lodówce.- wymamrotał i chwilę potem usłyszałam jak burczy mu w brzuchu.
-To idziemy na zakupy.- powiedział Harry.
-Super!- ucieszył się irlandczyk.
-Nie idziesz Niall.- powiedział stanowczo Liam.
-Czemu?- zasmucił się blondyn.
-Bo idziemy robić zakupy, a nie zapasy na zimę.- zaśmiał się Louis. Ja także zaczęłam się cicho śmiać. Chłopcy wyszli, a ja zostałam w domu z Niallem.
Wstałam i usiadłam na kanapie. Włączyłam telewizję i wzięłam żelki leżące pod poduszką. Jak dobrze się ubezpieczać na ciężkie czasy. Po chwili wstałam i skierowałam się do kuchni.
-Chcesz herbatę?- zapytałam gdy byłam już przed wejściem. Niall popatrzał na mnie.
-Nie dzięki.- odpowiedział. Weszłam do kuchni i postawiłam pełny czajnik na gaz. Po jakimś czasie zalałam herbatę i wzięłam kubek do ręki. Niestety wylałam, ponieważ było w nim za dużo wody.
Do kuchni wszedł irlandczyk. Chciałam ominąć rozlaną wodę i pójść po jakąś ścierkę by się jej pozbyć. Poślizgnęłam się na mokrej powierzchni i poleciałam do tyłu. Niall szybko zareagował. Złapał mnie w pasie i nie puszczał. Byłam cała czerwona.
Na chwilę zapomniałam o wszystkim i zatopiłam wzrok w jego niebieskich paczadełkach. On patrzył w moje szmaragdowe oczy i uśmiechał się głupio... jak zwykle. Miałam ochotę powiedzieć "puszczaj zboczeńcu!", ale nie zrobiłam tego, bo uratowałam mnie od pieprznięcia łbem o ziemię.
Nagle poczułam dziwne uczucie w brzuchu... takie jak ostatnio. Trochę łaskoczące i nieprzyjemne. To znów były te zasrane motylki. Dlaczego tak się dzieje!?
-Eheem...- chrząknęłam. Niall złapał aluzję i natychmiast mnie puścił. Oczywiście nie upadłam na ziemię! Byłam już w normalnej pozycji. Wzięłam kubek z cieplutkim napojem i wyszłam z kuchni. Usiadłam na kanapie w salonie.
Zrobiłam się lekko różowa gdy poczułam dotykające mnie ramię tego uroczego blondyna.
-"Zaraz, zaraz... czy ja pomyślałam.... urocze!? Opanuj się Sara... on jest zboczonym i... on jest chłopakiem!"- zadręczałam się myślami. Jednak nie odsunęłam się ani trochę. Nie wiem dlaczego, ale... położyłam głowę na jego ramieniu!
-"Nie rób tego... on tylko na to czeka, a potem zabierze cię gdzieś i zgwałci!"- rozpaczałam w myślach. Cóż.. nie było tego po mnie widać. Ani trochę. Z resztą... co innego myślałam, a co innego robiłam. Tak, to były dwie zupełnie różne rzeczy.
Zamknęłam oczy i nie myślałam już o takich stresujących rzeczach. Byłam po prostu wtulona w pierś blondyna. Czułam się jakoś dziwnie... bezpiecznie, a przecież to chłopak. Nie wiem, jak to się stało? Ale... ja zawsze przecież się bałam.
-"Czy on jest inny..?"- pomyślałam, a moje powieki lekko się uchyliły. Jednak tak szybko jak je uchyliłam tak szybko i je zamknęłam, ponieważ zobaczyłam wchodzących przez drzwi chłopców.
-Ciiii!-powiedział szeptem irlandczyk. Nie zdawał sobie sprawy z tego, że wcale nie śpię. Mimo wszystko nikt nie musiał o tym wiedzieć. Może usłyszę od nich coś ciekawego?
-Jak ci się to udało?- zapytał nagle Harry.
-Ale co?
-No... to, że zasnęła... przy tobie.- odpowiedział.
-Nie wiem.- powiedział nieco ciszej Niall. Potem już nic nie mówili, a ja tylko leżałam tak z zamkniętymi oczami. W końcu po prostu zasnęłam.

środa, 30 października 2013

Rozdział 8

<15 stycznia 2012 rok>
Następnego dnia nawet nie spojrzałam na Harry'ego. Jedyna osoba w tym domu, której ufam to Niall. Jeszcze nie tak do końca, ale przecież po tym co wczoraj zrobił nie mogę tak obojętnie koło niego przechodzić...
by Angel ♥♥Usiadłam pod schodami i zaczęłam rozmyślać. Dopiero teraz zorientowałam się, że jeszcze jestem w piżamie. Szybko poszłam na górę i wybrałam odpowiednie ubrania.
Gdy wróciłam na dół był tam tylko Harry. Siedział na kanapie i oglądał tv. Zauważył mnie. Podchodzi do mnie, a ja nie zwracając na niego większej uwagi siadam po schodami.
-Sara... to co zdarzyło się wczoraj... ja ci to mogę wyjaśnić!- powiedział i złapał mnie za rękę. Natychmiast nią szarpnęłam i odeszłam od tego głupka. Niestety to go nie powstrzymało.. podążył za mną.
-Sara...- powiedział błagalnie. Ja nie odpowiedziałam i usiadłam na kanapie. Milcząc wgapiłam się w czarny ekran telewizora.
-Więc wytłumacz.- powiedziałam tak jakbym była duchem. Wydawał się być inna niż zazwyczaj. Harry usiadł koło mnie i się zamyślił.
-Nie wiem jak ci to powiedzieć... to trochę krępujące i...
-Po prostu powiedz.- przerwałam mu stanowczym tonem.
-Podobasz mi się.- wykrztusił. Nie zrozumiałam ani jednego słowa. Tylko siedziałam, tak jakbym była nieobecna. W końcu podniosłam się i odeszłam od niego. Usiadłam pod schodami i zaczęłam cicho płakać. Harry wydawał się być zdziwiony. Zostawił mnie i poszedł na górę.
-Co jest?- po jakimś czasie usłyszałam głos Nialla. Podniosłam głowę z nad kolan i spojrzałam mu  oczy. Był lekko uśmiechnięty i czekał z nadzieją, że mu powiem dlaczego płaczę.
-Harry powiedział, że mu się podobam.- powiedziałam wreszcie.
-I dlatego płaczesz?- zdziwił się.
-Tak.- odpowiedziałam cicho.
-Nie masz powodu do płaczu!- uspokoił mnie.
-Mam. Kiedyś w sierocińcu... jeden chłopak powiedział, że mu się podobam, a następnego dnia mnie pobił.- powiedziałam popłakując cicho.
-Oj. Ty biedna moja.- powiedział Niall i przytulił mnie do siebie. Nie przerywałam płaczu, a on otarł mi łzy i uśmiechnął się.
-Przestań proszę. Harry cię nie pobije. On taki nie jest. Nie wiesz na czym polega miłość?- zapytał.
-Co to miłość?- odpowiedziałam pytaniem, a on wytrzeszczył oczy.
-Nie wiesz co to jest miłość!?- zdziwił się.
-Nie...- odpowiedziałam i znów zaczęłam lekko popłakiwać.
-No więc... miłość to takie bardzo dziwne uczucie, które pojawia się w najmniej oczekiwanym momencie i odnosi się do najmniej spodziewanej osoby. Często sprawia dużo bólu i kłopotów, ale z miłością idzie w parze także szczęście. Nigdy nie wiemy w kim się zakochamy i czy ta miłość wytrwa do końca... rozumiesz?
-Em... czyli, że miłość to takie jakieś nie wiadomo co, przychodzące nie wiadomo skąd  i nie wiadomo jak, i sprawiające ból nie wiadomo dlaczego... tak to odebrałam.- powiedziałam.
-Tak... mniej więcej zrozumiałaś.- uśmiechnął się.
-Ale jak poznać, że się w kimś zakochałam?- zapytałam niepewnie.
-Cóż... przy tej jedynej osobie, którą kochamy czujemy się całkiem inaczej. W brzuchu mamy takie... hm... dziwne uczucie lub jak wolisz... motylki . Cały czas myślimy o tej jednej osobie i czujemy się przy niej całkiem inaczej...- wytłumaczył.
-Czyli jak ja teraz?- zaciekawiłam się.
-No... ja nie wiem jak ty się teraz czujesz.- zaśmiał się, a ja tylko wzruszyłam ramionami. -"On chyba nie rozumie, że to właśnie przy nim się tak dziwnie czuję...?"- pomyślałam i wstałam z podłogi. Wyszłam z salonu i poszłam na górę do mojego pokoju.
Pogrążyłam się w różnych myślach. Sięgnęłam głęboko do moich wspomnień gdy to po raz pierwszy dawno temu doznałam czegoś... właśnie TEGO.

---wspomnienie...---
Siedzę sobie na ławce w parku i czytam książkę... "Kopciuszek". 
-Ohh... chciałabym poznać takiego cudownego księcia z pięknymi błękitnymi oczami, który kochał by mnie po wsze czasy!- powiedziałam. Mój książę był nie daleko. Chodził ze mną do szkoły. Kochał mnie i ja go też, jednak oboje baliśmy to sobie wyznać. 
Po kilku latach... gdy miał już swą wymarzoną księżniczkę podszedł do mnie i powiedział...
-Hej Sara! Wiesz... nie mogę uwierzyć, że kiedyś się w tobie kochałem, a teraz znalazłem całkiem  inną dziewczyną, którą uwielbiam i kocham.- uśmiechnął się do mnie i odszedł. 
Niemalże rok później moja mama umarła na zawał serca, a tata... mojego taty nie znałam. Ponieważ nie miałam żadnej bliskiej rodziny, trafiłam do domu dziecka. [...] 

---Real---
-Czy ja właśnie zdaję sobie sprawę z tego, że kiedyś miałam okazję doznać prawdziwej miłości?- zapytałam sama siebie. -Czy ja zdaję sobie sprawę z tego, że gdybym mu to powiedziała to może jeszcze by się to jakoś ułożyło... miałam 11 lat. Nie myślałam jeszcze o takich poważnych rzeczach, a teraz... przez ten cały sierociniec cierpię i boję się chłopców.- załamałam się.
Przez resztę dnia siedziałam w moim pokoju rozmyślając co zrobiłam nie tak i dlaczego nie powiedziałam mojemu ukochanemu wtedy co do niego czułam? Byłam po prostu głupia... już nie popełnię tego błędu!


wtorek, 29 października 2013

Rozdział 7

<14 stycznia 2012 rok>
by Angel ♥♥
Dziś rano znów leżałam w swoim własnym łóżku choć dobrze pamiętam gdzie zasnęłam. Zastanawiałam się tylko kto mnie ciągle zanosi do mego łóżka?
-Aooo!- ziewnęłam i przeciągnęłam się. Wstałam i wyciągnęłam z szafy ładną sukienkę. Założyłam ją i bransoletkę, a potem zrobiłam codzienny makijaż i spięłam włosy w niedbały koczek.
Zeszłam na dół do kuchni i zobaczyłam, że Harry robi jajecznicę. Nie czekałam na posiłek tylko zrobiłam sobie trzy kanapki i w mgnieniu oka je zjadłam. Poszłam do salonu. Była tam reszta. Robili przeróżne rzeczy.
-"Za dużo tu chłopców..."- pomyślałam i pobiegłam na górę do pokoju. Usiadłam na łóżku i założyłam słuchawki na uszy.
Włączyłam moją ulubioną piosenkę i całkowicie oddałam się marzeniom. Nic nie mówiłam, a nawet nie myślałam. Leżałam tak na łóżku i wsłuchiwałam się w słowa piosenki. Nagle zobaczyłam, że drzwi do pokoju uchylają się...
-Chcesz trochę jajecznicy?- usłyszałam znajomy głos. To był Harry.
-Nie.- odpowiedziałam smutno i cicho.
-Coś ci jest? Czemu jesteś taka smutna?- zapytał i usiadł koło mnie na łóżku. Wolę nie mieć bliskich kontaktów z chłopcami. Wystarczył mi wczorajszy wypadek z Niallem...
-Nic.- odpowiedziałam jeszcze ciszej, niemal niesłyszalnie. Harry przysunął się jeszcze bliżej. Ja nawet nie drgnęłam. Tylko siedziałam spokojnie na łóżku i czekałam aż odejdzie.
Jednak on tylko przysuwał się bliżej. Gdy nasze kolana się zetknęły jego twarz zaczęła gwałtownie przybliżać się do mojej. W pewnym momencie poczułam jego usta na swoich. Nie było to ani miłe ani przyjemne. On nie przestawał, a ja nawet nie wiem jak to nazwać.
W końcu oderwał się od moich ust i popatrzał w moje szmaragdowe oczy.
-Zostaw mnie!- krzyknęłam i odepchnęłam go od siebie. Spadł z mojego łóżka na podłogę. Wstał. Ostatni raz spojrzał w moje oczy i wyszedł. Zaczęłam płakać.
-Co on mi zrobił!?- wypowiedziałam przez łzy. Boję się go. Jest dziwny i nawet nie mam pojęcia co właśnie mi zrobił. Nigdy nie doznałam czegoś takiego.
Zeszłam z łóżka i podeszłam do rogu pokoju. Stanęłam twarzą do ściany i zaczęłam jeszcze mocniej płakać. Nie było dla mnie ratunku. Musiałam dusić w sobie miliony uczuć. Zazwyczaj zwierzałam i wypłakiwałam się mamie, ale teraz jej tu nie ma. Nie wiem co zrobić.
Moja bezradność jest wprost przerażająca. Tylko płacz może oczyścić moje serce. Słyszę jak drzwi mojego pokoju się otwierają. To pewnie znowu on. Już po chwili czuję jak czyjeś ręce oplatają moje biodra. Poczułam ciepły oddech za moimi plecami.
Ktoś, kto stał za mną mocno mnie przytulił. Szkoda, że od tyłu i nie mogłam zobaczyć kto to. Chwilę potem poczułam motylki w brzuchu.
-Dlaczego płaczesz?- usłyszałam znajomy głos. Teraz już wiem. To Niall mnie przytulił. Natychmiast poczułam odrazę, ale mimo to nie wyrwałam się z jego uścisku, bo właśnie tego teraz potrzebowałam... tak, właśnie przytulenia.
-Harry... on mi coś zrobił.- powiedziała szlochając.
-Ale co?- zapytał Niall.
-No właśnie nie wiem.- popłakiwałam. On przytulił mnie mocniej. Obróciłam się do niego przodem i przytuliłam. W końcu mnie puścił, a wtedy usiadłam na łóżku i otwarłam łzy. Niall usiadł koło mnie i zwrócił się twarzą w moim kierunku.
-Więc co w końcu ci zrobił?- dociekał.
-No.. po prostu... on się tak gwałtownie do mnie przybliżył, a potem poczułam jego usta... na moich.- wytłumaczyłam nadal pochlipując.
-Więc... pocałował cię?
-Nie wiem. Nie mam pojęcia jak to się nazywa.
-Na prawdę?- zdziwił się. No i wtedy... opowiedziałam mu o mojej przeszłości. Był bardzo zdziwiony i mi współczuł. Gdy skończyłam przytuliłam si do niego.
-To dlatego zawsze tak dziwnie się przy nas zachowujesz?- wywnioskował, a ja kiwnęłam potakująco głową.
-I przepraszam za tego ziemniaka...- zawstydziłam się. Niall nie zdawał sobie teraz sprawy z tego co do niego mówiłam. Po prostu mnie przytulił i nie puszczał.
W lusterku na przeciwko mnie widziałam jak bardzo się zarumieniłam. Byłam niemal cała czerwona, ale to nic, bo... on i tak tego teraz nie widzi.
-Boję się.-wyszeptałam, a on przytulił mnie jeszcze mocniej.
-Nie ma czego.- powiedział.

niedziela, 27 października 2013

Rozdział 6

<13 stycznia 2013 rok>

by Angel ♥♥Jakoś muszę przeżyć całą tą sytuację. Jest wczesny ranek, więc wstaję z łóżka i jak zwykle szukam jakiegoś przyzwoitego ubrania w szafie.
Znalazłam uroczą sukienkę z kotkiem i czarną kokardką. Po prostu musiałam ją założyć. Przejrzałam się w lustrze i stwierdziłam, że wyglądam uroczo.
-No to mogę iść coś zjeść.- uśmiechnęłam się i wyszłam z pokoju. Sukienka, którą miałam na sobie była bardzo wygodna. Miałam ochotę w ogóle jej nie ściągać, ale pod koniec dnia będę musiała. Gdy zeszłam na dół zobaczyłam na zegarze godzinę 12:30 i aż spaliłam się ze wstydu.
-"Nie wierzę, że tak długo spałam!"- pomyślałam i zeszłam na dół. Poszłam do kuchni i zjadłam płatki z mlekiem.
Dzisiaj czułam się o niebo lepiej niż wczoraj, sama nie wiem czemu. To aż trochę dziwne. Usiadłam pod schodami. Na kanapie siedział Harry, Louis i Zayn. Jednak chwilę po tym jak przyszłam oni powędrowali na drugie piętro.
Zaczęło mi się nudzić, więc wstałam i weszłam po schodach na górę. Tam przed schodami stał Niall i robił coś na telefonie. Zapatrzyłam się i moja niezdarna postać potknęła się o ostatni stopień i poleciała prosto na niego. Wypuścił telefon z ręki i mnie złapał.
Niestety... stracił równowagę i przekręcił się w drugą stronę. Oboje upadliśmy. Ja byłam pod nim, a on nade mną. Czułam się strasznie skrępowana. Nasze ciała idealnie do siebie przylegały. Na szczęście Niall zaparł się rękami co uchroniło mnie od jeszcze większej krępacji. Zrobił to zanim i nasze usta się zetknęły. Mimo wszystko to było straszne.
Tylko nasze klatki piersiowe się nie dotykały, a cała reszta... niestety tak. Przez moją głowę przeleciało jednocześnie 50 000 myśli. Jedna z nich była najsilniejsza.
-"On chce mnie zgwałcić!"- przeleciało przez moją głowę. Nie wiem ile czasu byliśmy w tej pozycji, ale dla mnie to była wieczność. Patrzałam na jego głupkowaty uśmiech. Jednak chwilę później zatopiłam wzrok w jego błękitnych oczach. Czułam, że się rumienię, ale to nic, bo on też. Przez moje ciało przechodziło jakieś dziwne uczucie, takie łaskotanie, jakbym miała tam kolonię motyli.
W końcu wstał i uwolniłam się od tego krępującego momentu. Podniósł swój telefon i odszedł, a ja stałam tam jak głupia i czekałam sama nie wiem na co. Poszłam do mojego pokoju i usiadłam na łóżku. Zadręczałam się różnymi pytaniami.
-"Dlaczego czułam się tak... przyjemnie? Przecież to było straszne... Mogłam jakoś zareagować, ale tego nie zrobiłam. On mnie... dotykał. To jedna z najgorszych rzeczy jaka mnie spotkała! Chociaż w sumie to... nawet chciałam zostać tak dłużej... oczyść swoje myśli Sara!"- chodziło mi po głowie tysiąc różnych myśli na raz. Chciałam się od tego uwolnić, ale to takie trudne...
Coraz bardziej boję się o swoje życie, no bo.. przecież to na pewno nie był wypadek! On tylko czekał żebym się wywróciła i specjalnie się przekręcił. To nie możliwe żeby wszystko to był tylko przypadek!
Przynajmniej ja w to nie wierzę.
Wyszłam z pokoju i poszłam do mojego kącika pod schodami żeby to wszystko na spokojnie przemyśleć. Nie mogłam uwierzyć w to co się stało. To było takie... jednocześnie straszne i takie... nie wiem jak mam nazwać to uczucie.
-Ehh...- westchnęłam i dałam odpocząć mojej głowie. Zamknęłam oczy i nasłuchiwałam jakichkolwiek dźwięków. Słyszałam ich głosy. Byli cicho. Najwidoczniej nie chcieli mnie obudzić, choć i tak nie spałam, ale oni wcale nie muszą o tym wiedzieć.
Czułam jak ktoś mnie podnosi. Nie chciałam żeby któryś z nich mnie dotykał... chociaż Niall mnie dotykał, ale to przecież był wypadek! To znaczy chyba... w każdym razie nie życzę sobie żeby mnie nosili! No chyba, że to... nie, co ja wygaduję. Nie powiem tego.
Gdy ten ktoś mnie niósł po prostu zasnęłam. Obudziłam się w swoim własnym łóżku. Dało mi to poczucie bezpieczeństwa, ale mimo wszystko nadal trochę się bałam. Jednak już nie tak bardzo jak było to wcześniej. Było popołudnie gdy wstałam.
Miałam rozczochrane włosy, więc wzięłam szczotkę i je sobie ładnie ułożyłam. Zeszłam na dół, a tam czekało na mnie... przerażenie we własnej osobie. Tak, Harry i Louis spali na podłodze, Liam na kanapie, Zayn przed schodami, a Niall miał twarz w misce z popcornem.
-Co oni robili?- zapytałam samą siebie. Przeskoczyłam przez śpiącego Zayna i podeszłam do Harry'ego, który również spał. Oni opanowali mój dom.
-Napili się czegoś, czy co?- zastanawiałam się. -Może umarli!- ucieszyłam się, ale zaraz zobaczyłam, że oddychają. Zasmuciło mnie to. Chociaż w sumie to... może i to lepiej, że żyją? W końcu nie chcę być przez miesiąc sama w tym wielkim domu.
Szturchnęłam Harry'ego, a on tylko coś wymamrotał i dalej spał. Podeszłam do Nialla i wyciągnęłam z pod niego miskę. Jego twarz uderzyła w twardy stół i natychmiast się obudził.
-Czemu jesteście... tak?- zapytałam cicho.
-Zasnęliśmy przy filmie.- wytłumaczył mi. -I au!- dodał i przetarł swoją twarz. Odeszłam i chciałam usiąść w moim kąciku pod schodami, ale zauważam coś co mnie zraża... leżą tam bokserki.
-Co to jest?- pytam z odrazą. Podnoszę TO i pokazuję Niallowi.
-To bokserki.- powiedział, a ja z obrzydzeniem rzuciłam je mu na twarz. Szybko je z siebie ściągnął i rzucił na twarz Harry'ego.
---Jakiś czas później...---
Wyszłam ze swojego pokoju i zeszłam na dół. Otworzyłam drzwi do łazienki, a tam znów czekało na mnie to... znów nagie ciało Harry'ego.
-A!- pisnęłam i szybko zamknęłam drzwi. Usiadłam w moim kąciku i zaczęłam rozmyślać. Moje oczy powoli się zamknęły i zasnęłam.

niedziela, 20 października 2013

Rozdział 5

<10 stycznia 2012 rok>
Wczorajszy dzień był dziwny. Wczoraj wieczorem na drzwiach mojego pokoju postawiłam cegłę. To tak na wszelki wypadek gdyby któryś z nich chciałby tu wejść.
by Angel ♥♥Wstałam z łóżka i poszperałam w szafie. Znalazłam moją ukochaną sukienkę, którą miałam gdy wyjechałyśmy do Grecji.
Pobiegłam szybko do łazienki i założyłam moją sukienkę. Rozczesałam włosy i zrobiłam swój codzienny makijaż.
Jak dobrze mieć własną łazienkę. Inaczej to mnie by trafiła cegła, którą postawiłam na drzwiach. Usłyszałam wielki łomot, więc wbiegłam do pokoju. W drzwiach stał przestraszony Louis, a obok niego leżała ciężka cegła.
-To by mnie zabiło!- krzyknął, a ja podeszłam i podniosłam cegłę. Wyrzuciłam ją przez okno, ale najpierw sprawdziłam czy nikogo tam nie ma. Lou stał tak w drzwiach i nic nie mówił.
-Długo jeszcze tu będziesz?- zapytałam, a on zrobił trzy kroki do tyłu. Ominęłam go i zeszłam na dół. Byli tam wszyscy, a mama przygotowywała śniadanie. Gdy wszystko już było gotowe szybko zjadłam by nie przebywać za długo tak blisko nich. Pobiegłam do salonu i jak zwykle usiadłam pod schodami.
Jednak po jakimś czasie wstałam i poszłam na górę do mojego pokoju. Usiadłam na krześle przy biurku i podciągnęłam nogi pod siebie. Schowałam głowę w kolanach. Nagle zobaczyłam jak drzwi się uchylają, a zaraz potem zobaczyłam twarz Harry'ego.
Wyjęłam nóż z szuflady biurka i rzuciłam nim w Hazzę. Nóż przeleciał  nad jego ramieniem i wbił się w ścianę.
-Czy to jest nóż?- zapytał zdziwiony.
-Tak...- odpowiedziałam cicho.
-Chciałaś mnie zabić!?- wykrzyknął.
-Może...- wymamrotałam co bardzo go zdziwiło.
-Wiesz... twoja mama chciała żebyś zeszła na dół.- powiedział powoli i uciekł. Wstałam z krzesła. Wyciągnęłam nóż ze ściany i odłożyłam go na miejsce. Zeszłam na dół. Była tam mama. Stała przed drzwiami z walizką.
-Gdzieś jedziesz?- zapytałam cicho kiedy ją zobaczyłam.
-Skarbie... mam w pracy bardzo dużo problemów i spraw, muszę na miesiąc wyjechać. Teraz szukamy i budujemy nowy dom dla chłopców, jestem tam potrzebna, a to... dość daleko stąd. Rozumiesz mnie, prawda?
-Ale, to znaczy, że zostanę tu sama...?- zasmuciłam się.
-Nie będziesz sama. Chłopcy nadal tu będą.- uśmiechnęła się, co wywołało u mnie przerażenie. Spojrzałam na nich, a potem znów na mamę.
-Ale jak to?
-Nie rób głupstw skarbie, dobrze? Za jakiś czas się z tym oswoisz i będzie już dobrze.- uśmiechnęła się i przytuliła mnie. Wyszła, a ja z przerażeniem spojrzałam na NICH.
Obiecałam sobie, że już nie będę tak się zachowywać, bo mama nie byłaby zadowolona gdym im coś zrobiła. Poza tym wydawali się mili... jak na chłopaków.
Cóż, tylko Harry mnie przerażał. Nie chcę żeby coś mi zrobił,tym bardziej, że wtedy się tak do mnie przysuwał... wzdrygnęłam się na samą myśl o tym. [...]

-----------------------------------------------------------------
Znów króciutki rozdział. Wiem, ale to ze zwyczajnego braku weny, ale spokojnie, następne na pewno nie będą aż tak krótkie. =3


sobota, 19 października 2013

Rozdział 4

<8 stycznia 2012 rok>
Leżę w łóżku. Już zasypiam. Moje powieki powolutku się zamykają, a przed oczami mam tylko ciemność. Zasnęłam, ale mój mózg nadal pracuje...
---Śnię...---
"Jestem sobie pod schodami i rozmyślam. Podchodzi do mnie Harry. Patrzę na niego i natychmiastowo odwracam wzrok. On się do mnie przysuwa. Ja natychmiast przesuwam się w prawą stronę. On dalej się do mnie przysuwa, a ja odsuwam się.
Nie miałam już gdzie uciekać, więc on to wykorzystał i przysunął się do maksimum. Nasze ramiona się zetknęły. Poczułam dziwne uczucie w brzuchu, jakby skakał mi tam jakiś królik. On zbliżył się do mnie jeszcze bardziej. Uśmiechnął się i...
jestem w całkiem innym miejscu. Właściwie to w moim pokoju... przede mną jest Harry, a naokoło mnie stoi reszta chłopców. Harry położył ręce na moich ramionach i pojechał nimi w górę. Po chwili obie jego dłonie leżały na mojej szyi. Poczułam jak się na niej zaciskają i brakuje mi powietrza, a reszta zespołu wbija mi noże, z każdej strony...
---Real---
-A!- pisnęłam budząc się nagle. W moich oczach zagościło przerażenie. -Oni na prawdę mnie zabiją...- wyszeptałam i położyłam się z powrotem do łóżka.
Rano spojrzałam na mój telefon. Odblokowałam ekran i ogarnęłam fakt, że mamy już godzinę 10:27. Zerwałam się z łóżka i wzięłam ubrania z szafy. Pobiegłam do łazienki się przebrać.
Ubieranie się na czarno nie było w moim stylu, ale dzisiaj wyjątkowo..
Jem pyszne śniadanie i resztę dnia spędzam na laptopie słuchając muzyki i grając w bezsensowne gry. Jednak to sprawia mi przyjemność. Inaczej przecież bym tego nie robiła.
Gdy zbliża się pora obiadu wstaję i idę do kuchni. Nie ma tam mamy robiącej jakiegoś pysznego dania.
-Sara!- słyszę jak mnie woła. Idę, więc na górę do jej sypialni. Widzę, że coś szykuje i pakuje.
-Co jest?- pytam.
-Możesz za mnie przygotować ziemniaki na frytki? Bo jak widzisz skarbie jestem troszeczkę zajęta. To co? Idziesz na to?- zapytała uśmiechając się.
-Jasne.- odwzajemniłam uśmiech i zeszłam na dół zrobić to o co mnie prosiła. Obierałam po kolei ziemniaki. Wzięłam następnego, a do kuchni wszedł Niall. Przestraszona odwróciłam się. Od razu przypomniał mi się ten sen z dzisiejszej nocy...
Zareagowałam natychmiastowo. Rzuciłam ziemniakiem prosto w jego krocze. Ponieważ moje rzuty są bezbłędne i tym razem trafiłam. Dostał tym niewinnym ziemniakiem w czuły punkt i upadł na ziemię. Aż mi się go szkoda zrobiło... nie, jednak nie.
Odwróciłam się nie zwracając uwagi na leżącego na podłodze Nialla, który zwijał się z bólu. Powróciłam do obierania ziemniaków. Właśnie teraz zdałam sobie sprawę z tego co zrobiłam... on leży na podłodze, a ja mam na sobie sukienkę...
-"Nieważne. On i tak ma teraz inne zajęcie..."- pomyślałam i dalej robiłam swoje. Do kuchni wszedł Louis i skrzywił się na widok leżącego na podłodze przyjaciela. Szybko pomógł mu wstać i poszli razem do salonu, z dala ode mnie. No i dobrze.
Kiedy byliśmy już po obiedzie mama podeszła do mnie. Była bardzo ładnie ubrana. Miała na sobie śliczną apaszkę, której jej zazdrościłam.
-Skarbie, muszę wyjść. Mam nadzieję, że nie zrobisz nic chłopcom.- powiedziała i lekko się do mnie uśmiechnęła. Kiwnęłam głową na znak, że się postaram, ale tylko z tego powodu, że mama tak chce. Inaczej na pewno nie litowałabym się nad nimi.
-No dobrze...- wymamrotałam, a ona podeszła do drzwi wyjściowych. Pomachała mi ręką na pożegnanie i wyszła. Ja usiadłam w moim kąciku i bacznie obserwowałam ruchy chłopców.
W końcu zrobiłam się senna i zamknęłam oczy. Bałam się, ale moje zmęczenie było silniejsze od strachu. Po prostu odpłynęłam. [...]
Obudziłam się nie w moim przytulnym kąciku pod schodami tylko w swoim łóżku. To nie mogła być magia. A może..? Nie, to nawet nie wchodzi w grę.
-"Któryś z nich musiał mnie tu przynieść..."- pomyślałam. Wzdrygnęłam się na myśl, że któryś z nich mnie dotykał. Po co by to robili skoro chcą mnie zabić? Gdyby chcieli mnie zabić to nie robili by takich rzeczy, które wzbudzają we mnie poczucie bezpieczeństwa.
Na pewno nie zrobił tego ani Zayn, ani Liam, ani też Niall, no bo... zaatakowałam ich. Hm... a Niall to już tym bardziej. Po tym jak rzuciłam w jego krocze ziemniakiem... auć.
Porzucam tą gromadę przeróżnych myśli i wstaję z łóżka. Podchodzę do szufladek przy półce i z jednej z nich wyciągam nóż...
-Teraz już nic mi nie zrobią.- uśmiechnęłam się leciutko. Otworzyłam drzwi mojego pokoju i wyszłam na korytarz. Zeszłam na dół po schodach i zobaczyłam chłopców siedzących na kanapie. Pierwsze co mi przyszło do głowy to ich przestraszyć, więc cicho podeszłam i kiedy byłam już centralnie za nimi uśmiechnęłam się i powiedziałam:
-Hej.- a oni odwrócili się i aż podskoczyli z przerażenia. Jedynie Niall spadł z kanapy.
-Po co ci nóż!?- zapytał przestraszony Harry. Ja tylko wzruszyłam ramionami i odeszłam. Usiadłam tam gdzie zazwyczaj i zaczęłam rozmyślać.
-Idź zabierz jej ten nóż!- usłyszałam szepty z ich strony. Już po chwili zobaczyłam jak Niall wstaje i ostrożnie do mnie podchodzi. Nóż leżał niedaleko mnie.
On ukucnął i wyciągnął rękę po nóż. Spojrzałam na niego i także wyciągnęłam rękę po nóż. Ja położyłam ją pierwsza na moim celu, a on położył dłoń na mojej. Czułam się jakoś tak... bardzo niezręcznie i krępująco. Mimo wszystko spojrzałam mu w oczy.
Puściłam rękę, bo stało się to dla mnie aż straszne, a Nialler zabrał nóż i zaniósł go do kuchni. Przez cały ten czas obserwowałam go. Wydał mi się... taki inny. Może dlatego, że nie był taki jak Harry? On nie przysuwał się do mnie tak tragicznie blisko, a to z ręką... to był przypadek.
-Jestem!- usłyszałam wesoły głos mamy. Szybko wstałam i podbiegłam do niej. Przytuliłam ją najmocniej jak tylko potrafiłam i wróciłam na swoje miejsce. Ona podeszła do chłopców.
-Nie zrobiła żadnych głupstw?- zapytała.
-Nie.- pokręcił przecząco głową Harry i uśmiechnął się. [...]


czwartek, 17 października 2013

Rozdział 3

<5 stycznia 2012 rok>
Obudziłam się rano we własnym łóżku, SAMA i to się liczyło. Nie wiedziałam co działo się w domu w nocy, ale na szczęście nic mi nie jest, więc się nie martwię.
by Angel ♥♥Wstałam z łóżka i podeszłam do szafy. Otworzyłam jej drzwi ze skrzypem i zaczęłam szperać. Wkońcu znalazłam odpowiednie rzeczy i poszłam do łazienki się ubrać.
Gdy byłam już gotowa wyszłam z łazienki i usiadłam jak zwykle pod schodami. W ogóle nie zauważyłam, że na kanapie siedzi Harry.
-Cześć!- powiedział gdy mnie zobaczył. Nie wiedząc o jego obecności podniosłam nogi do góry i oparłam o małą półeczkę. Harry zatopił we mnie wzrok. Szybko opuściłam nogi.
-Hej...- powiedziałam cichutko i odwróciłam wzrok. Harry wstał z kanapy i podszedł do mnie. Zawet tego nie zauważyłam, a on był już przy mnie.
-Czemu tak dziwnie się zachowujesz?- zapytał mnie. Milczałam, bo nie chciałam dać po sobie znać. Bałam się... strasznie.
Był tak blisko mnie. Stanowczo za blisko. Odszedł ode mnie, więc na spokojnie zaczęłam zastanawiać się czego on ode mnie może chcieć?
Wstałam z mojego "sanktuarium" i poszłam do kuchni. Napiłam się wody i patrząc na swoje odbicie w stojącym tam lusterku zauważyłam, że nie nałożyłam mascary. Skierowałam się do łazienki.
Spokojnie otworzyłam drzwi, a to co tam zobaczyłam zbudziło we mnie odrazę. Stał tam Harry. Był goły... całkiem goły. Chciał wziąć kąpiel. Naruszyłam jego prywatność, za co dostałam nauczkę chyba na moje całe życie... tak, zdecydowanie na całe.
-Przepraszam.- pisnęłam i szybko zamknęłam drzwi. Mascara może poczekać... w takiej sytuacji. Widok nagiego ciała Harry'ego zapewne zostawi dużą bliznę w mojej pamięci...
Siadam na kanapie w pokoju i zastanawiam się... ile dziewczyn ujrzało coś takiego? Czy mam powiedzieć o tym mamie? Na pewno nie cieszyła by się zbytnio, że zobaczyłam nagość tego chłopaka o pięknych ciemnobrązowych lokach i szmaragdowych oczach.
-O czym ja myślę?- zapytałam cicho samą siebie. Po jakimś czasie usłyszałam kroki. Po schodach zszedł Liam czy jak kto woli Daddy One Direction. Dla mnie jest to jednoznaczne. Nie zwracając na niego większej uwagi wbiegłam po schodach na piętro i zauważyłam kolejną rzecz... tak, właśnie. Na samym środku korytarza leżały bokserki.
by Angel ♥♥-Dlaczego?- zapytałam samą siebie i szybko ominęłam leżący... "skarb". Nie wiedziałam nawet czyje to... dlatego wolałam ich nie dotykać. Weszłam do swojego pokoju i włączyłam laptopa. Sprawdziłam kilka rzeczy i wyłączyłam go.
Podeszłam do szafy i poszperałam w niej trochę. Ubrania, które miałam na sobie były bardzo niewygodne, więc postanowiłam je zmienić.
Szybko się przebrałam i wyszłam z pokoju. To co zobaczyłam nie było ani lepsze, ani gorsze od nagości Harry'ego - mianowicie zobaczyłam Nialla w samych bokserkach!
-"Gdzie mama gdy dzieją się takie rzeczy!?"- zaklęłam w myślach. Nawet mnie nie zauważył, ale niestety ja zauważyłam go!
Nie zadręczałam się tym więcej i zeszłam na dół. Na kanapie siedział Louis i Harry. Obejmowali się ramieniem. Co teraz? Mam przejść obojętnie, czy może niezauważalnie? Trochę się boję patrzeć na Harry'ego, bo cały czas przypomina mi się... TO.
Mimo wszystko przechodzę obok i zaszywam się pod schodami. Przez moją głowę przebiega milion myśli. Niektóre są straszne, a inne całkiem nie na temat, no i dobrze.
-"No i co teraz?- pomyślałam. Harry i Louis wstali i odeszli. Zobaczyłam jak Liam wchodzi do łazienki. Nie wiem co się we mnie w tym momencie odezwało... po prostu go tam zamknęłam. No... ponieważ nasza łazienka była zamykana na klucz, a tylko ja wiedziałam gdzie ten klucz... to silniejsze ode mnie!
Po jakimś czasie mama podchodzi do mnie razem z Liamem.
-Dlaczego zamknęłaś Liama w łazience?- zapytała lekko zdenerwowana.
-Ehh... co by tu dużo mówić...- westchnęłam.
-Musiałem wychodzić oknem!- wykrzyknął, a ja skuliłam się i schowałam głowę w kolana. Mama uspokoiła Liama, bo wiedziała, że boję się gdy krzyczą. Jednak wszystko to musiałam jakoś wyjaśnić... łatwo nie było, ale jednak jakoś mi się udało...

-----------------------------------------------------------------------------
Wybaczcie, że taki krótki rozdział, ale zwyczajnie nie miałam weny. Następne będą dłuższe. =3




środa, 16 października 2013

Rozdział 2

<4 stycznia 2012 rok>
Obudziłam się wcześnie rano. Wzięłam do ręki telefon i odblokowałam ekran. Była godzina ósma. Wstałam z łóżka, wzięłam ubrania i skierowałam się do łazienki, która była tylko moja.
by Angel ♥♥Spokojnie weszłam i zamknęłam na klucz drzwi. Rozczesałam włosy i wzięłam mascarę. Zrobiłam mój codzienny makijaż i wzięłam ubrania.
Wyszłam z łazienki i skierowałam się ku kuchni. Zjadłam płatki z mlekiem i usiadłam na kanapie w salonie. Włączyłam tv i laptopa.
Wstałam z kanapy i otworzyłam okno. W domu było trochę gorąco. Usiadłam z powrotem na sofie i włączyłam blogger. Przeczytałam kilka postów na moich ulubionych blogach.
Usłyszałam kroki. Odwróciłam się do tyłu. To był Louis. Zszedł na dół i poszedł prosto do kuchni. Starałam się nie zwracać na niego uwagi. Po jakichś 15 minutach Louis wrócił na pierwsze piętro i zostałam sama.
W pokoju panowała przeraźliwa cisza. Po prostu bałam się, że nagle któryś z nich podejdzie do mnie od tyłu i coś mi zrobi. Na przykład... udusi? Możliwe. Próbowałam całkowicie o tym nie myśleć. Zajęłam się moimi sprawami i nie zwracałam uwagi na to co dzieje się wokół mnie.
-Cześć skarbie.- usłyszałam radosny głos mamy.
-Hej.- odpowiedziałam cichym, delikatnym głosem. Mój głos tak jak to mówiła mama... był spokojny, delikatny i taki... kojący. Tak, chyba właśnie tak.
-Nie jesteś głodna?- zapytała.
-Nie, jadłam już.- uśmiechnęłam się lekko. Mama poszła do kuchni i znów zostałam sama w salonie.
-Hej.- usłyszałam głos za sobą. Odwróciłam nic nie mówiąc. Za mną stał uśmiechnięty Harry. Bałam się go po wczorajszym zdarzeniu...
Chciałam uciec, ale zahipnotyzowało mnie jego spojrzenie. Stał tak za mną. Zaczął się do mnie przybliżać, aż w końcu zbliżył się do maksimum...
-A!- krzyknęłam, a mama natychmiastowo wybiegła z kuchni. Harry błyskawicznie się ode mnie odsunął. Ja... myślałam, że chce coś mi zrobić.
-Co się dzieje?- zapytała przestraszona mama. Nie odpowiadałam. Harry także milczał. Nie wiedziałam czy chce mi coś zrobić i nie chce żeby moja mama o tym wiedziała czy po prostu nie wiedział co ma w takiej sytuacji powiedzieć.
-"Chce mi coś zrobić!"- przeszło przez moją głowę. Miałam bardzo zakłopotany wyraz twarzy. Mama uspokoiła się nieco i wróciła do kuchni, a Harry usiadł obok mnie na kanapie. Natychmiastowo odsunęłam się od niego.
-Ale jestem głodny!- usłyszałam. To był Niall. Prosto z salonu skierował się do kuchni. Bałam się zwiększającej się liczby chłopców w salonie.
---po południu...---
-Obiad!- krzyknęła mama. Niall siedzący na kanapie w salonie natychmiast zerwał się na równe nogi i powędrował do kuchni. Reszta także tam pobiegła.
Ja siedziałam cicho pod schodami. Nie odzywałam się i nie ruszałam.
-"Poczekam aż oni skończą."- pomyślałam i przekręciłam się na bok. Podeszła do mnie mama i uklękła.
-Nie idziesz? Jest spaghetti.- uśmiechnęła się do mnie.
-Nie... poczekam aż oni skończą.- wymamrotałam. Mama położyła mi rękę na ramieniu.
-No chodź. Oni ci nic nie zrobią. Będę przecież przy tobie.- pocieszyła mnie.
-No dobrze...- powiedziałam cicho i wstałam. Poszłam za mamą do kuchni i usiadłam obok niej. Nałożyła każdemu dużą porcję spaghetti. Tylko mi dała mało, bo ja nie potrafię dużo jeść. Zayn uznał, że na jego spaghetti jest za mało sosu, więc wyciągnął rękę po więcej.
Uznałam to za atak. Próbowałam się opanować, ale nie mogłam. Rzuciłam w niego widelcem. Wbił się w stół, a Zayn popatrzał na mnie przestraszony, tak jak i reszta chłopców.
Mama nic nie mówiła. Po prostu wyciągnęła widelec ze stołu i podała go mi. Zjadłam szybko moją porcję i pobiegłam do pokoju. Nasłuchiwałam.
-Ona nie chciała zrobić ci krzywdy.- słyszałam stłumiony głos mamy.
-Rzuciła we mnie widelcem!- wykrzyknął Zayn. To akurat słyszałam dobrze. Potem już mówili za cicho, więc praktycznie nic nie słyszałam, tylko kroki na korytarzu.
Zobaczyłam jak klamka zapada, a drzwi się otwierają. Ujrzałam tylko kawałek brązowych włosów i już wiedziałam, że to nie moja blond włosa przybierana mama. Szybko podbiegłam do drzwi i zamknęłam je z hukiem. Odbiegłam i usidłam na łóżku.
by Angel ♥♥-Huh.- uspokoiłam się trochę. Wiedziałam, że na razie nic mi nie grozi. NA RAZIE. Przez moją głowę przechodziło tysiące myśli. Chociaż teraz nie bardzo chciałam o tym wszystkim rozmyślać i się zadręczać, to mój mózg pracował na szybkich obrotach.
---22:45---
Poszłam do łazienki aby umyć się i przebrać w moją piżamkę. Wzięłam długą kąpiel i ubrałam za dużą koszulę i szorty.
Noc to jedyny moment gdy można zobaczyć mnie w czymś innym niż sukienka. Sama nie wiem czemu, ale uwielbiam nosić sukienki. Dlatego też żadnych innych rzeczy nie mam.
Kiedy mam na sobie sukienkę czuję się jak... księżniczka. Mimo, że miałam trudną przeszłość to fakt, że teraz mogę być księżniczką w swoim świecie, bardzo mnie uszczęśliwiał.
Rzuciłam się na łóżko i zamknęłam oczy. Po chwili jednak wstałam i wzięłam telefon. Położyłam go koło siebie i zamknęłam oczy na dobre.
-"Oni są nieosiągalni... potrafią zrobić wszystko. Ten Harry jest chyba najgorszy, bo reszta na razie nic mi takiego nie zrobiła, ale mimo wszystko boję się ich, bo nie wiem do czego są zdolni. A zwłaszcza ten Niall... tyle żre. Może jest kanibalem?"- nagle przeszło przez moją głowę.
Przekręciłam się na drugi bok. Drzwi mojego pokoju otworzyły się powoli. Już chciałam wstać, ale zobaczyłam uśmiechniętą twarz mamy. Podeszła do mojego łóżka i usiadła na boku. Ucałowała mnie w czoło.
-Dobranoc, słodkich snów skarbie.- powiedziała i wyszła. Uśmiechnęłam się lekko i zasnęłam. Spało mi się na prawdę bardzo, bardzo dobrze.

poniedziałek, 14 października 2013

Rozdział I

<1 styczna 2012 rok>
-Tragedia!- słyszę głos mamy. Siedzę pod schodami, to taki mój osobisty kącik z dala od wszystkiego. Tu rozmyślam i poddaję się marzeniom.
-Co się stało?- pytam zdziwiona. Mam rzuca torebkę na kanapę i siada przy stole. Opiera ręce o stół. Widzę, że coś jest nie tak, ale tylko czekam na odpowiedź.
-Jakieś directionerki odnalazły dom chłopców i teraz pół Londynu skanduje "Chcemy One Direction, chcemy One Direction!". To bardzo poważna sprawa... teraz musimy załatwić im nowy dom zdala od wrzeszczących fanek!- zadręczała się.
-Yhym.- burknęłam. Mało mnie interesowały problemy tych dziadów. Moja mama była bardzo zdenerwowana. Co niby teraz mają robić? Nie wiem i szczerze to gówno mnie to obchodzi. Niech robią co chcą byle z dala ode mnie.
*PUK! PUK!*
-Proszę!- krzyczy mama, a przez drzwi wchodzi znajomy mi już mężczyzna. To pracodawca mojej mamy. Czyli manager tego zespołu... tego, no... One Direction. Mama jest jego asystentką. Razem muszą się uporać ze wszystkimi problemami.
-No i co teraz robimy? Chłopcy muszą na co najmniej 2-3 miesiące zamieszkać w hotelu.- powiedział Simon, bo tak miał na imię owy mężczyzna. Siedziałam tak cicho jak mogłam żeby tylko mnie nie zauważył. Pod schodami po prostu nikt nie mógł mnie zobaczyć. Dlatego też tam często przesiaduję. Zwłaszcza gdy do naszego domu przyjdzie jakiś facet.
-Hm... w sumie to nie muszą.- powiedziała nagle mama, a Simon posłał jej zdziwione spojrzenie.
-Jak to?- zapytał.
-Mogą za ten czas mieszkać tutaj.- uśmiechnęła się mama.
-Na prawdę? A co na to Sara?- dociekał jeszcze lekko zmartwiony co było można rozpoznać w jego głosie.
-Na pewno nie będzie miała nic przeciwko temu. Jedź po chłopców. Mamy cztery wolne pokoje.- powiedziała radośnie mama. Simon wyszedł z naszego domu, a mama podeszła do mnie. Popatrzałam na nią błagalnym wzrokiem.
-Oni u nas w domu?- zapytałam cicho.
-To tylko kilka dni.- powiedziała mama.
-Miesięcy...- poprawiłam ją natychmiastowo. Odeszła ode mnie i chyba skierowała się ku drugiemu piętru. Zostałam w miejscu, w którym spędziłam cały dzisiejszy dzień. Mama wróciła na dół. Czułam się bardzo zakłopotana, no bo... skoro oni będą w naszym domu to co ze mną?
-Ehh...- westchnęłam i wzięłam do ręki telefon. Była godzina 12:20 równo. Po jakichś dziesięciu minutach usłyszałam dzwonek do drzwi. Mama szybko podeszła i je otworzyła. Coś mówiła, ale nie słyszałam co, bo miałam słuchawki na uszach.
Jednak po chwili zrozumiałam co się dzieje... oni już przyjechali. Widziałam jak po kolei wchodzą do salonu. Mieli ze sobą spore walizki. Nie znałam ich osobiście, ale mama mi o nich opowiadała. Oni pewnie też mnie nie znają, ale ja znam ich imiona.
-Harry, Louis, Liam, Niall i Zayn.- powiedziałam cichutko patrząc po kolei na wymieniane osoby. Skoro oni mają teraz z nami mieszkać to co będzie się tu działo?
By Angel ♥Oni w ogóle mnie nie zauważyli... na razie. Siedzę cicho pod schodami z nadzieją, że nie zwrócą na mnie uwagi. Jednak oni mają inne umysły... zauważyli mnie od razu. Próbowałam nie zwracać na siebie uwagi. Dopiero teraz zorientowałam się, że nogi mam uniesione do góry. Jako, że miałam na sobie sukienkę nie było to zbyt... odpowiednie? Tak, to chyba to słowo.

W każdym razie przyciągnęłam uwagę jednego z nich. Był nim... em... Harry, tak to Harry. Szedł w moją stronę. Chciałam uniknąć jakichkolwiek kontaktów z tym człowiekiem. Szybko odwróciłam od niego wzrok. Miałam nadzieję, że to jakoś pomoże, ale on nadal zmierzał w moim kierunku.
by Angel ♥♥-Harry chodź!- usłyszałam głos mojej mamy. Harry stanął. Popatrzał na mnie jeszcze raz, uśmiechnął się i odszedł. Moje szczęście!
-Fiu!- odetchnęłam gdy zniknął mi z oczu. Nie zdążył do mnie nawet podejść, a ja już miałam ochotę uciec. Na szczęście moja mama o tym wiedziała. Ona jest kochana. Zawsze mi pomaga i teraz także to zrobiła. Gdybym nie była sobą na pewno by go nie zawołała, a jednak...
Następnego dnia gdy wstałam z łóżka poszłam do łazienki. Uczesałam włosy i zrobiłam sobie makijaż. Zorientowałam się, że nie wzięłam ubrań. Wróciłam do swojego pokoju i wzięłam przygotowany wczoraj wieczorem zestaw.
Wróciłam do łazienki i włożyłam na siebie sukienkę w róże. Założyłam bransoletkę na lewą rękę i wyszłam na korytarz. Skierowałam się na dół. Na kanapie siedziała mama z laptopem na kolanach. Obok niej siedział Liam i Zayn. Oglądali telewizję. Obok był też Niall. Jadł coś. Harry i Louis pewnie jeszcze spali. Weszłam cichutko do kuchni, tak żeby nawet mnie nie usłyszeli. Zjadłam sobie grzanki z serem i szynką i przeszłam niezauważalnie za kanapą. Usiadłam w moim cichym kąciku pod schodami i zaczęłam rozmyślać.
-"A co jeżeli oni mi coś zrobią?"- zadręczałam się pytaniami najwyższego sortu. Nie wiedziałam co mam zrobić kiedy w moim domu jest piątka niebezpiecznych chłopaków.
-Sara, nie usiądziesz z nami?- mama najwyraźniej mnie zauważyła. Wytrzeszczyłam oczy. Ona chyba chciała mnie jakoś przekonać do tych potworów.
-Nie dzięki.- powiedziałam cichutko. Zastanawiam się czy w ogóle to usłyszała. W każdym razie oni chyba nie. Mama odłożyła laptopa i poszła do kuchni. Usłyszałam kroki na schodach i już po chwili widziałam uśmiechniętą twarz Harry'ego. Usiadł na kanapie z resztą zespołu.
Ja wstałam i skierowałam się ku kuchni. Nagle bransoletka spadła mi z ręki. Widocznie za luźno ją zapięłam. Schyliłam się aby ją podnieść. Po prostu czułam na sobie cztery spojrzenia chłopców siedzących na kanapie za mną. Szybko podniosłam co moje i odeszłam.
 Weszłam do kuchni i usiadłam na stojącym tam krześle. Czułam się tak niezręcznie gdy podnosiłam tą bransoletkę. To było strasznie krępujące.
-Oni są straszni!- powiedziałam prawie płacząc do mamy. Popatrzała na mnie zdziwiona. Poprawiłam włosy i podeszłam do niej.
-Skarbie... oni ci nic nie zrobią. Ja ci to obiecuję.- uśmiechnęła się. Zostałam sama w kuchni, ponieważ ona wróciła do salonu. Poszłam w jej ślady i usiadłam pod schodami. Tym razem się pilnowałam i nie uniosłam nóg do góry. Słyszałam jak mama mówi coś po cichu do Harry'ego.
Wzięłam poduszkę i przestraszona przycisnęłam ją do klatki piersiowej. Zobaczyłam, że podchodzi do mnie ten chłopak o ciemnobrązowych lokach.
-Jestem Harry.- powiedział i uśmiechnął się do mnie.
-Sara.- wymamrotałam trzymając usta przy poduszce.
-Wiesz... uważam, że masz...- zaczął, ale rzuciłam w jego twarz poduszką.
-Zostaw mnie!- wykrzyknęłam, a reszta zespołu siedząca na kanapie odwróciła się w naszą stronę. Harry wziął poduszkę, którą w niego rzuciłam i położył koło mnie. Uznałam to za zbyt bliski kontakt, więc uderzyłam go w rękę.
-Au!- powiedział łapiąc się za nadgarstek. Chyba trochę drapnęłam go moimi tipsami... -Za co to?- zapytał zdziwiony. Nie odpowiedziałam. Tylko patrzałam na niego. Obserwowałam każdy jego ruch i badałam wzrokiem całe jego ciało.
Za to on zatopił wzrok w moich szmaragdowych oczach. Milczałam i czekałam aż odejdzie, ale on przysunął się do mnie. Było to dla mnie nie do przyjęcia. Natychmiastowo się odsunęłam. Harry nie dawał za wygraną. Przysunął się do mnie bliżej.
-Odejdź stąd zboczeńcu!- krzyknęłam na niego. Szybko się odsunął. Wstałam oburzona i odeszłam. Harry także wstał i usiadł na kanapie z resztą chłopców. Mama patrzała na mnie takim... karcącym wzrokiem, a ja tylko niewinnie spuściłam głowę.
Pobiegłam na górę do mojego pokoju i usiadłam na łóżku. Po chwili weszła mama.
-Co się dzieje skarbie?- zapytała troskliwie.
-Oni się dzieją... widziałaś co on mi chciał zrobić!?- zapytałam i rzuciłam jej przestraszone spojrzenie. Mama przecząco pokręciła głową.
-Przestań, proszę. Oni na prawdę ci nic nie zrobią.- próbowała mnie uspokoić. Jednak to było dla mnie oczywiste... chcą mnie pobić i w ogóle. Oni chcą mnie skrzywdzić i ja to czuję.
-Ale... ja się boję. Są... grh.... to po prostu chłopcy!- wykrzyknęłam. Mama zdziwiła się. Położyła mi palec na ustach i wskazała na uchylone drzwi.
-Ciszej.- powiedziała.
-Ehh...- westchnęłam. Mama wyszła z mojego pokoju. Po chwili i ja skierowałam się na dół. Usiadłam jak zwykle pod schodami i poddałam się myśleniu.
Miałam na uszach słuchawki, więc nie dobiegały do mnie ani głosy ani inne dźwięki z zewnątrz. Byłam zapatrzona w jedno szczególne miejsce. Pod schodami było miejsce, które kiedyś po prostu mnie odrarzało, ale później położyłam tam kolorowe poduszki i wytarłam wszystkie kurze. Zawiesiłam tam różne ozdoby, które dodawały temu miejscu uroku. Była tam też mała lampka.
Teraz zapaliłam ją, bo zaczęło się już ściemniać. Siedziałam tam cichutko i obserwowałam po prostu każdy ruch chłopców siedzących na kanapie. [...]

niedziela, 13 października 2013

PROLOG

Mam na imię Sara. Jestem 19-latką adoptowaną jakieś 3 lata temu. Razem z moją mamą mieszkam w Londynie. Mam jakieś 20 minut drogi do centrum. Moja mama jest asystentką managera popularnego zespołu - One Direction.
W sierocińcu byłam poniżana i gwałcona. To wszystko robili mi starsi chłopacy, a kiedy pisnęłam o tym choć słówko od razu byłam mocno bita. Po prostu mnie szantażowali.
Teraz mam traumę... Boję się chłopaków i w ogóle mężczyzn. Prawie nigdy nie wychodzę z domu. Moja mama rozumie to wszystko i nie ma do mnie żalu.
Jestem raczej spokojna i małomówna. Jednak gdy w pobliżu jest jakiś chłopak zaczynam być bardzo nerwowa. Zawsze mam w torebce gaz pieprzowy, tak... do obrony. Próbuję unikać wszelkich kontaktów z chłopcami. Jednak czasami tak się nie da...
Najgorzej jest kiedy muszę iść do lekarza. Na szczęście rzadko kiedy choruję.
W szkole też miałam małe... dość spore kłopoty. Nauczyciele traktowali mnie normalne. Tylko moja wychowawczyni wiedziała co czuję i z czym muszę na co dzień radzić.
Jednak szkołę mam już za sobą i wolę sobie nie przypominać tych strasznych czasów. Mój lęk polega na tym, że po prostu bardzo boję się o swoje życie.
KAŻDY chłopak może mnie napaść i pobić. No i właśnie tego się najbardziej boję. Za dużo przeszłam w przeszłości...